wtorek, 31 maja 2011

Wyróżnienie Photographic Society of America

I tak się stało, iż dnia dzisiejszego jedna z moich fotografii zdobyła tytuł HM - Honorable Mentions w corocznym konkursie Photographic Society of America :) Jest mi tym bardziej miło, iż mój obraz znalazł się wśród wielu przepięknych fotografii z całego świata. Moje zdjęcie, pośród kilkudziesięciu innych zostanie wydrukowane w wydaniu papierowym, w formie katalogu (prawdopodobnie). Poza tym czeka nas wernisaż w Kołobrzegu. Sześć innych moich fotografii zostało zaakceptowanych i weźmie udział w wernisażu i wystawie internetowej.
Jest mi niezmiernie miło a wszystkim pozostałym uczestnikom serdecznie gratuluję !
Dziękuję również Annie Sroce, która tak wspaniale użyczyła mi swojej osobowości i wizerunku na tym zdjęciu oraz ekipie "złodziejewskiej" - Fetyszowi i Złodziejce, bez których nie powstał by ten obraz. Pozdrawiam !



Oto wyróżniona fotografia a poniżej pozostałe zaakceptowane.






czwartek, 26 maja 2011

Suicide

Ot taki mały przerywnik w sesji mostowej :). Z przymrużeniem oka proszę potraktować. Jutro skok z mostu :)


Pozowała Moja Muza - Magda. Styl, pomysł i pstryk - ja :)

M O S To i Owo

Dzisiaj spod i znad mostu jutro z plaży... 

Tak, złamane zasady, że krecha przez głowę ? No i co z tego - tak ma być, bo to moje, a mnie to nie przeszkadza. Pewien człowiek, bardzo mi duchowo bliski, powiedział kiedyś: "Nie przejmuj się stary, rób swoje, jak mają narzekać to i tak będą, najważniejsze, żeby się mówiło o twojej fotografii". Tego się trzymam i ciągle mam te słowa w głowie. To co widzicie patrząc na moje wizje i obrazy jest wasze. Jakiekolwiek emocje, mam nadzieję, wywołuję swoimi wyobrażeniami rzeczywistości. Najważniejsze dla mnie jest to, żebyście czuli cokolwiek oglądając moje fotografie.  A jak jeszcze ktoś zatrzymuje się lub powraca do mojej fotografii to jestem wniebowzięty wtedy. Najgorsze są takie, przy których nie czuje się nic, bo bez emocji nie ma fotografii... 



wtorek, 24 maja 2011

Portret Rodzinny (Family Portrait)

Sobotni dzień w spędzony w gronie bardzo sympatycznej rodzinki... Dziś monochrom jutro kolor (może).

środa, 18 maja 2011

Jezioro - dokładka

Już w weekend sesja rodzinna prawdopodobnie. Jak aura dopisze.
Tymczasem, jedno zapomniane z sesji nad jeziorem wrzucam...

sobota, 14 maja 2011

Wiła. Służka Welesa. Nasze Mity. Dziedzictwo.


Na początku istniało tylko światło, bezkresne morze i krążący pod postacią łabędzia nad przepastną otchłanią bóg Świętowit. Bogu dokuczała samotność. Spostrzegł jednak na wodzie swój cień. Postanowił więc oddzielić cień i ciało związane z cieniem. W ten sposób powstali bogowie Swaróg i Weles.
Swaróg ze światła uplótł łódź i zamieszkał w niej, kołysząc się na falach. Weles zanurkował w głębiny i tam spędzał większość czasu. Jednakże obu bogom znudziła się monotonia morza i zapragnęli stworzyć stały ląd. Swaróg namówił Welesa, aby ten zanurkował aż na samo dno otchłani i przyniósł mu garść piasku. W czasie zbierania piasku Weles miał wypowiedzieć formułę z magicznych słów, która by zawierała ziarno współpracy. Weles miał wyrzec formułę "Z mocą Swaroga i moją". Weles dwukrotnie nurkował, ale nie mógł dosięgnąć dna bezkresnego morza. Dopiero przy trzeciej próbie, wypowiedziawszy poprawną formułę, udało mu się dosięgnąć dna otchłani i schwycić garść piasku. Jednakże Weles chciał stworzyć ziemię tylko dla siebie, więc kilka ziaren piasku ukrył w ustach.
Po wynurzeniu się Weles wyciągnął dłoń ku Swarogowi. Swaróg wziął z jego dłoni kilka ziaren piasku i rozrzucił po powierzchni wody. Piasek po zetknięciu z wodą zamieniał się w suchy ląd i rósł. Również ziarenka piasku w ustach Welesa zaczęły rosnąć. Weles zmuszony był do wyplucia pęczniejących ziaren. Tam gdzie splunął zaczęły piętrzyć się góry. Kolebka świata stworzona przez bogów była niewielka. Na tej niedużej wysepce dwaj bogowie ledwie się mieścili. Samolubny Weles postanowił sam zapanować nad światem i postanowił zepchnąć Swaroga do morza i utopić w otchłani. Kiedy tylko Swaróg zapadł w sen, Weles podniósł go i zaczął nieść go w kierunku brzegu. Ale gdy próbował zbliżyć się do brzegu, brzeg odsuwał się dalej w morze. Świat osiągał coraz to większe rozmiary w miarę tego, jak zdesperowany Weles niósł Swaroga do morza. W końcu zrezygnował.
Kiedy Swaróg obudził się, spostrzegł, że ląd się powiększył. Weles z radością przekazał mu wiadomość o tym, że świat stale się powiększa. Na początku obaj byli zadowoleni, ale Swaróg po pewnym czasie zaczął się niepokoić, że niebo stanie się zbyt małe i nie będzie zdolne dłużej przykrywać lądu. Mimo że podzielił się z Welesem swoim niepokojem, ten nie chciał go słuchać i niczym się nie przejął. Swaróg zaczął więc podejrzewać, że Weles coś przed nim ukrywa i stworzył pszczołę, którą wysłał na przeszpiegi. Pszczoła siadła cicho na ramieniu Welesa i śledziła jego poczynania. A Weles z morskich fal stworzył kozła i zaczął z nim rozmawiać. Śmiał się z głupiego boga Swaroga, który nie potrafi powstrzymać rozrastania się świata. Weles opowiedział kozłowi, że wystarczy kijem wyznaczyć wszystkie strony świata, aby ten przestał się rozrastać.
Kiedy pszczoła wróciła do Swaroga i opowiedziała mu, co słyszała, ten skręcił z fal i ze światła kij, wyznaczył nim wszystkie strony świata i rzekł "Wystarczy Ziemi". Świat przestał się rozrastać i stał się takim, jakim go dzisiaj widzimy. Bogowie popatrzyli na siebie i zaczęli się kłócić o panowanie nad niebiosami. Ale tego Świętowit nie mógł już ścierpieć. Zawołał Swaroga i Welesa do siebie i podzielił pomiędzy nich świat. Swaróg miał panować nad lądem, a Weles miał rządzić pod ziemią. W ten sposób krainy bogów zostały rozdzielone i Welesowi przypadła w udziale Nawia, kraina gdzie bóg mógł wypasać na łąkach dusze zmarłych ludzi. Swaróg zaś stał się bogiem ognia, słońca i ziemi.
(źródło: Wikipedia)
Niniejsza sesja jest "rozbiegówką" przed moim autorskim projektem, w hołdzie naszemu prawdziwemu dziedzictwu - Mitologia Słowiańska. Zapraszam do uczestnictwa w tym niecodziennym przedsięwzięciu.

wtorek, 10 maja 2011

Wiosenny Zmierzch I

To miejsce... magiczne. Wracałem do niego przez cztery lata, za każdym razem gdy szukałem spokoju, ciszy i wytchnienia. Rozlewiska i łąki nadwiślane. Po powodzi zalane błotnistą, spienioną wodą, na wiosnę zatopione w zieleni. Śpiew setek ptaków nam towarzyszył gdy tworzyliśmy nasze obrazy... Zachód słońca, nieśmiertelnie piękne miejsce, uwieczniane przeze mnie wiele razy - tym razem inaczej :)

Część 1

Pozowała Magda

poniedziałek, 9 maja 2011

Gdy słońce chyli się ku zachodowi...

Wczorajszy efekt wycieczki na łąkę... tuż przed zachodem słońca, piękne światło, upierdliwe komary, zapach wiosny... Ot, taki mix :)







środa, 4 maja 2011

Bieszczadzkie Krajobrazy

Oto efekt naszych ostatnich wędrówek po Biesach - ZEN Krajobrazy. Bez ludzi prawie... Część dalsza wyprawy.
 Widok z łąki nad Chmielem - zejście z Otrytu

 Widok z okolic Krzemieńca
 Spalona połonina - widok od strony Tarnicy
 Widok z Bukowego Berda
Zejście łąką z Otrytu w stronę Chmielu

poniedziałek, 2 maja 2011

Otrycka Opowieść

"Księżyc nad Otrytem
Niebo Pełne Gwiazd
Tańczą Szare Popielice
San Usypia Nas..."

Kilka dni temu, w towarzystwie mojego przyjaciela, zawędrowaliśmy po wyczerpującej wędrówce pierwszodniowej i noclegu w Kolibie na pasmo Otrytu - wprost do odwiedzanej już kilkakrotnie wcześniej Chaty Socjologa. Miejsce magiczne, niezwykle urokliwe, pośrodku prastarego lasu otryckiego, na grzbiecie długości 18km, Zachodnie Bieszczady na północ od Sanu. Mieliśmy spać tu zaledwie jedną noc, jednak o poranku nie mogliśmy się oprzeć pozostaniu tutaj jeszcze odrobinę dłużej i pożegnaliśmy naszego przyjaciela, który ruszył w dalszą drogę. Tak pozostaliśmy na Otrycie 3 dni - przedłużając nasz pobyt o kolejny dzień (ostatni nocleg spędziliśmy tu, docierając na górę około godziny 00:30 - idąc długą godzinę nocą przez prastarą puszczę i po drodze mając okazję ujrzeć dorosłego rysia, że o przepięknym niebie pod Otrytem na łące, tuż nad Chmielem nie wspomnę...).
W sumie wracaliśmy do Chaty dwukrotnie. Raz już nawet gotowi do snu w schronisku w Wetlinie, w przeddzień wyjazdu, uznając nasz pobyt w Biesach za niepełny, szybko się spakowaliśmy i wyruszyliśmy na Otryt o 22. Dzięki łaskawości naszego bieszczadzkiego kolegi, który wspomógł nas transportem drogowym. Wieczór na Otrycie po północy już dogasał, ale i tak było warto kolejną noc spędzić w objęciach tego niesamowitego klimatu i w miejscu tak przesyconym wspomnieniami i emocjami tak wielu wspaniałych ludzi.

W tym miejscu pragnę pozdrowić serdecznie i podziękować za wspaniałe towarzystwo następującym osobom: 
- Krzych (Gospodarz) - osoba niezwykle interesująca, bieszczadzki piechur, intelektualista i artysta w jednej osobie, fotografik, a przede wszystkim zacny gospodarz Chaty Socjologa - Dzięki Krzychu za gościnę i wspaniałe towarzystwo!

- Iwan Draganow (Szalony Bułgar), lat 63 - alpinista, kobieciarz, podróżnik, doskonały kucharz i znawca kuchni i alkoholi (w szczególności nalewek :) ), snujący w nieskończoność swoje niesamowite opowieści, obdarzający nas niesamowitą mądrością życiową - Dzięki za wspaniała nalewkę, suszone serce byka i niesamowite rozmowy! Iwan brał udział przy odbudowie Chaty po spaleniu w 2003 roku.

Julo - Warszawiak od 6 pokoleń, jeden z nielicznych jak mniemam, muzyk, menedżer i ojciec. Budowniczy Chaty Socjologa i kilku(nastu) innych. Porzucił doczesności i karierę na rzecz wolności. Szacun !!

Tomek - nasz nocny kierowca i tradycyjny poranny, znajomy od ładnych kilku lat, to jego pierwszego zawsze witamy po przyjeździe :)

I wielu, wielu innych... w tym DJ-a z Poznania za wspaniałą grę na gitarze, młodą studentkę filozofii z Bieszczad (zapomniałem imienia), psa Kazana (alias Psycho(pa)tyk) oraz ekipę z Tundry :)) - schrzaniłeś mi pamiątkowe foto z Iwanem i Magdą chłopie !! :)

Powyżej - Krzych - Gospodarz

Krzych z Iwanem i Kazanem pod szopą
Krzych z Iwanem przy stole

Krzych na schodach do Chaty



 Iwan Draganow


 powyższe - Krzych