Kiedyś, na końcu drogi przez Bieszczady, zatrzymaliśmy samochód, weszliśmy w las, by po kilku minutach wyjść na łąkę, gdzie roztaczał się wspaniały widok. Zaczęliśmy snuć plany budowy domu w tym pięknym wymarzonym zakątku, gdy nagle, od strony lasu, na wzniesieniu, zauważyliśmy wychodzące z kniei stado dzikich koni bieszczadzkich – to były Hucuły. Brudne, zaniedbane (bo niby kto je miał szczotkować ?). Zaczęliśmy się skradać w ich stronę, położyłem się przy strumieniu, który niemrawo sączył się z ziemi. Konie otoczyły mnie, wąchały, parę razy nieśmiało trąciły kopytem. Było ich kilkanaście sztuk, w tym źrebaki. Oto jeden z owoców tego niesamowitego spotkania…
poniedziałek, 31 stycznia 2011
Sroka Sroken Sroczka
Pewnego pochmurnego słonecznego poranka wieczoru
na parapecie parapetowym za oknem tuż sroka przysiadla usiadla
otworzyla dziób swój długi cętkowany giętki
i powiedziała zakrakała zaśpiewała zamruczała.
Nie słyszałem co mówiła szeptała językiem swym rozdwojonym
wiercąc powietrze gęste od szarości,
ale z wyrazu jej oka czarnego jednego i drugiego i trzeciego wyczytałem usłyszałem
że śmierć i zmartwychwstanie i rozkosz i cierpienie mi przepowiada.
Do tej pory,
a uplynelo czasu duzo i malo ogromnie
nie wiem czy aniolem byla czy demonem,
jednym czy drugim czy trzecim,
z ktorego kregu piekiel czy z bram niebieskich przybyla,
zjawila sie tak powoli i nagle…
Po czym odfrunela, odzeszla, odleciala uciekla
zostawiajac mnie z ziarnem chaosu ktore upuscila wyplula zwrocila z załądka swego ptasiego.
Zjadlem je.
na parapecie parapetowym za oknem tuż sroka przysiadla usiadla
otworzyla dziób swój długi cętkowany giętki
i powiedziała zakrakała zaśpiewała zamruczała.
Nie słyszałem co mówiła szeptała językiem swym rozdwojonym
wiercąc powietrze gęste od szarości,
ale z wyrazu jej oka czarnego jednego i drugiego i trzeciego wyczytałem usłyszałem
że śmierć i zmartwychwstanie i rozkosz i cierpienie mi przepowiada.
Do tej pory,
a uplynelo czasu duzo i malo ogromnie
nie wiem czy aniolem byla czy demonem,
jednym czy drugim czy trzecim,
z ktorego kregu piekiel czy z bram niebieskich przybyla,
zjawila sie tak powoli i nagle…
Po czym odfrunela, odzeszla, odleciala uciekla
zostawiajac mnie z ziarnem chaosu ktore upuscila wyplula zwrocila z załądka swego ptasiego.
Zjadlem je.
Subskrybuj:
Posty (Atom)