poniedziałek, 19 listopada 2012

Nadal kocham portrety...

Nic na to nie poradzę, że nadal kocham portrety, ludzkie twarze i emocje. A najbardziej oblicze mojej ukochanej M.


Były chwile, gdy myślełem, a raczej bałem się, że rozstanę się z obrazami fotograficznymi na dobre. Ten natłok form i wyrazów, śmieci i perełek, spowodował w moich oczach przesyt. Nie mogłem oglądać już żadnych zdjęć.... Brak spokoju wewnętrznego również się do tego przyłożył.

Gdy zdasz sobie sprawę ze szczęścia jakiego jesteś częścią, gdy zauważasz piękno wokół siebie, gdy przystajesz podczas spaceru abu podziwiać drzewo, którego urok schowany jest przed przelotnymi spojrzeniami, gdy patrzysz na ludzi z sercem, dostrzegając ich wewnętrzne piękno i dobro, gdy masz przyjaciół, z których towarzystwie czujesz sie szczęścliwie i bezpiecznie, TO MASZ JUŻ WSZYSTKO.

Mam i ja....

Portret powyższy dedykuję mojej Ukochanej...

środa, 14 listopada 2012

Powrót do źródła. Zapowiedź.

Okolica... znów mam ochotę na zdjęcia... tym razem bez twarzy, powiginanych w maryjnych gestacj rączek. Zen. Przyroda. Odpoczynek i spokój.

Już wkrótce nowy projekt wraz z tekstem.
Tymczasem oto przedsmaczek.




Pierwsze dwa - Dolina Miłości (z dedykacją dla opiekuna i osoby, która chyba wie najwięcej o historii tegoż miejsca - dla Ryśka Mateckiego)


Parstainer See (zdjęcie zrobione podczas nieco długiej - 65km - spontanicznej i jednodniowej rowerowej wyprawy po moich okolicach)