poniedziałek, 31 stycznia 2011

Sroka Sroken Sroczka

Pewnego pochmurnego słonecznego poranka wieczoru
na parapecie parapetowym za oknem tuż sroka przysiadla usiadla
otworzyla dziób swój długi cętkowany giętki
i powiedziała zakrakała zaśpiewała zamruczała.
Nie słyszałem co mówiła szeptała językiem swym rozdwojonym
wiercąc powietrze gęste od szarości,
ale z wyrazu jej oka czarnego jednego i drugiego i trzeciego wyczytałem usłyszałem
że śmierć i zmartwychwstanie i rozkosz i cierpienie mi przepowiada.
Do tej pory,
a uplynelo czasu duzo i malo ogromnie
nie wiem czy aniolem byla czy demonem,
jednym czy drugim czy trzecim,
z ktorego kregu piekiel czy z bram niebieskich przybyla,
zjawila sie tak powoli i nagle…
Po czym odfrunela, odzeszla, odleciala uciekla
zostawiajac mnie z ziarnem chaosu ktore upuscila wyplula zwrocila z załądka swego ptasiego.
Zjadlem je.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz